Sto lat minęło… jak jeden dzień

Pani Sabina Gajewska

Do grona szacownych Jubilatów, którzy przekroczyli granicę 100 lat dołączyła mieszkanka Sokołowa Podlaskiego – Sabina Gajewska – babcia dwóch wnucząt, pięciorga prawnucząt i jednego praprawnuczka. Pani Sabina jest pacjentką Zakładu Opiekuńczo Leczniczego w Wyrozębach i to właśnie tam, w gronie rodziny, obchodziła swe święto.

Pani Sabina urodziła się 6 lutego w 1912 roku w Białej Podlaskiej. Część życia mieszka jednak w Sokołowie Podlaskim. Obecnie jest również pacjentką ZOL w Wyrozębach i od 1,5 roku to właśnie tam najczęściej przebywa. Pamięta obie wojny światowe, jednak cieszy się życiem i nie chce wspominać o tym co złe. Na pytanie ilu członków liczy obecnie rodzina, pani Sabina odpowiada krótko – Oj, teraz to ja nie zliczę.
Udało nam się to sprawdzić, pani Sabina ma trzy córki, z których najstarsza ma 81 lata. Poza tym ma także dwoje wnucząt, pięcioro prawnucząt i jednego praprawnuczka. Swoje życie pani Sabina wspomina raczej dobrze, ale jak sama mówi bywało różnie. – Jak byłam przy rodzicach to mi było dobrze, ale jak już od nich poszłam to bywało rozmaicie. Najlepiej to mi było, jak byłam sama. Co chciałam to robiłam, co chciałam to jadłam, a teraz… wszędzie pozamykane, nigdzie sama nie mogę wyjść. Znajomych nie ma, trochę się przykrzy – mówi jubilatka, jednocześnie dodając, że nie pamięta już jak te wszystkie lata minęły. – Naprawdę, kiedy ja to przeżyłam? – pyta – Tak mi ciężko o tym pomyśleć. Za prędko to wszystko przeszło.
Przed laty jubilatka była cieszącą się sławą i lubianą przez mieszkańców Sokołowa Podlaskiego, krawcową. Zawodu nauczyła się sama i była to jej prawdziwa pasja. Pracowała dużo, bo tak była nauczona. Pracę, jak mówi, wolała od szkoły. – Trzeba w życiu dużo pracować i ja to lubiłam. Byłam samoukiem. Nie chciałam chodzić do szkoły, wolałam pracę. Uczyłam się tylko trzy lata, kiedyś młodzi ludzie mogli wybierać. Takie czasy.
Do dzisiaj jak wspominają pracownicy ZOL w Wyrozębach z pasją pani Sabiny mają nie lada problem. – Pani Sabinka ma wymagania, powiedziałabym takie bardzo wygórowane – opowiada Jadwiga Czapska, pielęgniarka oddziałowa w ZOLu w Wyrozębach. – W ciągu dnia pięć razy zmienia ubranie i zawsze są to kolory żywe – różowe, żółte, seledynowe. Bardzo nie lubi szarych. Kilka razy w ciągu dnia chodzi się myć, włosy zawsze ułożone, przypięte spinką i zawsze pyta – Dobrze wyglądam? – Pani Sabina jest wyjątkiem. W tym wieku jakieś choroby się trafiają, a u niej poza przeziębieniami nie ma z niczym problemu – dodaje lekarz ZOL w Wyrozębach, Barbara Dumała.
Najmłodsza córka pani Sabiny, Anna Płońska, która najczęściej się nią opiekuje, również mówi że mama jest wymagająca, ale zazwyczaj też zgodna. Najczęściej jubilatka lubi słuchać radia, telewizji nie ogląda od jakiegoś czasu w ogóle. Jej dzień wygląda zupełnie zwyczajnie. – Czasem jest lepiej z mamą, czasem gorzej, ale jak to w życiu. Każdy ma jakieś przyzwyczajenia i zachcianki. Nauczyłyśmy się już ze sobą żyć. Mama była bardzo samodzielna i chyba nadal by tak chciała.
Cała rodzina jednogłośnie mówi. Że jest dumna z takiej babci. – Wiadomo każdy chciałby tyle przeżyć, ale chyba nam się nie uda. Mama ma zdrowie, a my, wszystkie trzy jesteśmy schorowane – dodaje córka. – Ja jestem dumny z babci, jak powiedziałem o niej koledze, to krzyknął – wow! – z dumą opowiada 11letni prawnuczek Paweł.
Trudno określić czego można by życzyć jubilatce, która ma 100 lat i cieszy się zdrowiem, chyba jednego, aby żyła lat dwa razy tyle, bo misję do wypełnienia ma bardzo dużą – Nie mieliśmy syna. Muszę żyć jak najdłużej, aby nasze nazwisko przetrwało – mówi Jubilatka.

Życzeń kolejnych stu lat pani Sabina wysłuchała podczas, specjalnie dla niej przygotowanego, występu Zespołu Pieśni i Tańca Sokołowianie. Zdrowia jubilatce, poza członkami rodziny, pacjentami i personelem ZOLu w Wyrozębach, życzyli także burmistrz Sokołowa Podlaskiego – Bogusław Karakula, przewodniczący Rady Powiatu Sokołowskiego – Antoni Czarnocki, Naczelnik Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych – Mieczysław Sobieszczak, przedstawiciele Centrum Pomocy Socjalnej oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Warto tu zaznaczyć, że na panią Sabinę czeka spora niespodzianka, bo jako stulatce należy jej się specjalny dodatek przyznawany z urzędu… a ten może nawet podwoić otrzymywaną emeryturę.

(Karolina Skibniewska / Radio Podlasie)