We wtorek 1 sierpnia plac przed Kinem „Sokół” zmienił się w plac przed Kinem Powstańczym działającym w Warszawie z 1944 roku, a sokołowscy harcerze poczuli się jak harcerze z powstańczej Warszawy. Na placu w centrum Sokołowa Podlaskiego zapanowała podniosła patriotyczna i pełna serdeczności atmosfera.
Zaczęło się tak, jak zawsze. Punktualnie o godz. 17, kiedy wybiła godzina „W”, zawyły syreny. Przed Pomnikiem Czynu Niepodległościowego zebrali się mieszkańcy naszego miasta. Zaprosiła ich tam trójka sokołowian i patriotów – historyk Jacek Odziemczyk, Zbigniew Czerkas i Mieczysław Łaba. W organizacji spotkania pomagał im senator Waldemar Kraska.
Wieńce złożyli osobiście – burmistrz Sokołowa Podlaskiego Bogusław Karakula i senator Waldemar Kraska. Mieszkańcy przynieśli ze sobą białe i czerwone znicze.
Nie zawiedli harcerze z 13. SDH „Cichociemni” i 33. SDH „AVANTI”.
Po upływie kwadransa wszyscy przeszli na plac przed SOK. Na tę część uroczystości zaprosił ich dyrektor SOK Marcin Celiński. To on, jako pomysłodawca takiej formy obchodzenia rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, na śpiewanie piosenek powstańczych, zaprosił sokołowian już po raz drugi.
Ośrodek przygotował na tę okoliczność „Śpiewnik Powstańczy”. Każdy dostał jeden egzemplarz. Wśród proponowanych pieśni znalazły się: Hymn Polski Podziemnej, Marsz Mokotowa, Zośka, Warszawskie Dzieci, Sanitariuszka Małgorzatka, Pałacyk Michla, Marsz Żoliborza, Chłopcy jak ze stali. Piosenki intonowali ze sceny – Chór KOE, Zespół Wokalny „Seniorynki” i sokołowskie harcerki.
Wszystkie te piosenki, ze śpiewnikami w dłoniach, śpiewali też mieszkańcy.
Pomiędzy piosenkami, często w pewien sposób powiązane z Sokołowem i jego bogatą, patriotyczną historią, powstańcze historie, opowiadał historyk specjalizujący się w historii naszej Ziemi Sokołowskiej – Jacek Odziemczyk.
Historyk zręcznie manewrował między historią powstania a często mało znanymi faktami z dziejów naszej małej ojczyzny.
Sokołowskie Orlęta
Kiedy sokołowianie zaśpiewali „Zośkę”, przypomniał historię Batalionu „Zośka”, z którego 300 żołnierzy zginęło. Nazwał ich „Harcerskimi Orlętami”, nawiązując do historii „Orląt Lwowskich”. Zaraz potem przyznał, że w historii naszego miasta zapisały się „Sokołowskie Orlęta”. Bohaterscy Sokołowianie zasłynęli odwagą w 1920 roku. Harcerze z sokołowskich drużyn udali się na front, walczyli w wojnie polsko -bolszewickiej. Na ich czele stał ksiądz Antoni Święcicki. Na wojnę poszło ponad 50 młodych ludzi, 9 z nich zginęło a 19 zostało rannych.
– Ci młodzi ludzie zawsze byli gotowi by walczyć za ojczyznę i robili to i tu, w Sokołowie i tam w Warszawie, to taki harcerski szlak pokoleń – powiedział historyk.
Nawet Zbawiciel ponosił straty
Kiedy śpiewano Hymn Polski Podziemnej, o fragmencie: „
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew.”
– Jacek Odziemczyk powiedział: –Nawet Zbawiciel w Powstaniu Warszawskim ponosił straty. Tak było w przypadku krucyfiksu znajdującego się w kościele przy ul. Solec na Czerniakowie. W barokowym kośściele św Trójcy był krucyfiks. W trakcie walk ten Chrustus został poraniony, odłamki wbiły się w jego ciało ręce zostały poranione. Po wojnie rzeźba została wydobyta i poddana konserwacji. Odtworzono drewniane dłonie i pomalowano, ale odłamki zostały wbite w krucyfiks. Ten krucyfiks to symbol bólu, strat i cierpienia, jakie ponosili wszyscy podczas powstania – stwierdził.
O Krystynie Krahelskiej, poetce i uczestniczce powstania, która przed wojną pozowała autorce rzeźby warszawskiej syrenki, Jacek Odziemczyk opowiadał, kiedy zaśpiewano Bagnet na broń. Wedle legendy, gdy pociski dopadły Krystynę Krahelską, inny pocisk trafił w rzeźbę syrenki.
Przed powstańczym kinem
Uwadze historyka nie uszło, że uroczystości odbywają się przed kinem, na budynku którego rozwieszono baner z napisem „Sokołów pamięta”. Opowiedział o powstawńczym kinie mieszczącym się przy ul. Złotej. Od pierwszego dnia powstania zaczęto tam wyświetlać kroniki filmowe „Warszawa Walczy”. Za zachowanej relacji Wojciecha Wiśniewskiego wynika, że w kinie też był rozwieszony baner z napisem „Armia Krajowa” z wieńcem laurowym.
A co stało się po powstaniu? I tu historyk doszukał się analogii:
Część żołnierzy Armii Krajowej została wzięta do niewoli przez Niemców, ale byli też tacy, których do niewoli wzięli Sowieci. Część z nich trafiła do obozu NKWD nr 173 mieszczącym się w Sokołowie. To z tego obozu na przełomie 1944 i 1945 roku zostało wywiezione na wschód około 3 tysięcy ludzi. Pochodzili oczywiście nie tylko z Sokołowa, ale też z innych powiatów Mazowsza, Lubelszczyzny i Podlasia.