Zapomniany geniusz spod Sokołowa

Był wybitnym naukowcem, znał kilkanaście języków, tłumaczył teksty z Qumran. Urodził się 24 marca 1922 r. w Seroczynie. W wieku 47 lat wystąpił jednak ze stanu duchownego i ożenił się z Jolantą Załuską. 

Józef Tadeusz Milik uczył się w siedleckim gimnazjum im. Bolesława Prusa. Po maturze wstąpił do seminarium. Dzięki temu miał możliwość studiować na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1946 r. został magistrem teologii i przyjął święcenia kapłańskie.

Ze względu na swoje zdolności językowe, trafił do Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie. Sprawnie posługiwał się włoskim, francuskim, angielskim oraz łaciną, greką, hebrajskim, aramejskim, arabskim, ugaryckim, akkadyjskim, sumeryjskim, egipskim, hetyckim, gruzińskim.

W 1947 r. w Qumran nad Morzem Martwym w jednej z jaskiń znaleziono zwoje. Najstarsze pochodziły z II wieku przed Chrystusem. Badaniem tekstów zajął się o. Roland de Vaux, który do współpracy zaprosił ks. Milika. Ten szybko odczytał i przetłumaczył powierzone mu teksty, co sprawiło, że został kierownikiem zespołu badawczego.

O jego sukcesach informowało w Polsce jedynie Radio Wolna Europa. Co innego na Zachodzie, gdzie o Miliku wspominały największe gazety, a „Time Magazine” określił go mianem „fastest man with a fragment” (najszybszy człowiek gdy chodzi o fragmenty). To dlatego, że szybko i łatwo odczytywał nawet najmniejsze części zwojów.

W 1957 r. ukazała się jego książka „Dix ans dedecouvertes dans le Desert de Juda”, która wywołała burzliwe dyskusje w środowisku naukowców.

Ciężka praca w niesprzyjającym klimacie, krytyka ze strony niektórych uczonych, problemy zdrowotne – to wszystko doprowadziło do załamania. Józef Milik w 1969 r. porzucił kapłaństwo.

W 1991 r. został odznaczony przez Uniwersytet Complutense w Hiszpanii. 13 lipca 1998 w Ambasadzie Polski w Paryżu odebrał z rąk Bronisława Geremka, nadany mu przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Krzyż Oficerski Orderu Orła Białego.

Milik zmarł 6 stycznia 2006 r. Pochowano go 11 stycznia na cmentarzu Pere Lachaise, a mszę koncelebrowali księża polscy i francuscy.

Jego publikacji próżno szukać w najpopularniejszych sklepach, nie wspominając o miejscowych księgarniach. W sokołowskich szkołach również nie wspomina się o tym wybitnym naukowcu. Czyżbyśmy nie mieli powodu, by być z niego dumni?

Katarzyna Markusz

Przypis: Ks. Józef Tadeusz Milik wśród współpracowników (1956). fot. Seminarium Polskie w Paryżu